O diable z Cornego Dołu
W północno-wschodniej części Szynwałdu, znajduje się miejsce zwane przez ludzi Cornym Dołem. Dawno, dawno temu, w miejscu tym, zaczęły dziać się bardzo dziwne rzeczy. Ilekroć ktoś jechał z pola wioząc zboże, ziemniaki, buraki, lub też inne płody rolne, znikał na kilka godzin, po czym wracał do chaty mocno pijany i z pustym wozem. Nie ginęła tylko słoma, siano i obornik. Często znikało ziarno siewne, dlatego też coraz więcej pól było nieobsianych. Widmo głodu zaczęło zaglądać ludziom w oczy, komory zaczęły świecić pustkami, wychudzone krowy przestawały się doić, nawet myszy i szczury gdzieś się wyniosły. Co gorsza, z niektórych domów zaczęły ginąć resztki zboża i ziemniaków. Tylko chłopy snuły się po wsi, nawaleni jak stodoły. Jednym słowem klęska.
Żona jednego z pijących chłopów, na którą wołano Jewka, była bardzo energiczną i sprytną kobietą. Postanowiła śledzić swojego Maćka, by dowiedzieć się, gdzie on pije. Po kilku dniach obserwacji ustaliła, że łazi on do Cornego Dołu, tam spotyka się z jakimś szemranym typem. Osobnik ten miał szałas z gałęzi nad brzegiem Przykopy1, a w nim kocioł, jakieś rurki i bliżej jej nieznaną aparaturę. Obok stały beczki z jakąś paciarą2, od zapachu której Jewce zakręciło się w głowie. Typ ten miał bardzo szpetną mordę, na łbie spod kudłów widać było rogi, a z dziurawych portek wystawał kawałek ogona.
- Musi to być diabuł - pomyślała Jewka. Pobiegła czym prędzej do wsi, skrzyknęła wszystkie baby, aby coś na to zaradzić. Narada trwała długo, ale baby nic konkretnego nie uradziły.
- Idźmy do guślarki Jagusi, ta odczynia uroki, spala róże, zamawia choroby i gusła, to i na diabła coś poradzi - zaproponowała Jewka.
Poszły więc baby do Jagusi. Jagusia je wysłuchała i tak poradziła:
- Niech no kazdo weźnie konewkę ze święconą wodą do jedny ręki, a do drugi ozóg3, pogrzybac4, grabie, widły, motykę, co tam któro mo. Trza go łotocyć, zloć święconą wodą, a potem kupą na niego napaść i dobrze dziada utuc.
Jak Jagusia doradziła, tak baby zrobiły. Oblany święconą wodą diabeł skulił się z bólu, a rozsierdzone baby zaczęły go niemiłosiernie okładać. Byłby diabeł stracił swoje marne życie, gdyby nie zdarzył się wypadek. W ferworze walki któraś baba potrąciła kocioł, który się wywrócił i wybuchł. Przestraszone baby odstąpiły na chwilę od diabła, ten wykorzystał zamieszanie, złapał rurki, księgę z przepisami i przez Buki5 zwiał na Świniogórę. Baby zaczęły go gonić, ale bagnista łąka w Bukach je zatrzymała.
Diabeł schował się na Czubie w lesie i tam przez tydzień lizał pobite i poparzone święconą wodą dupsko. Jak się trochę podkurował, zabrał swoje klamoty i powlókł się do Zwiernika. Tam zamieszkał w piecu piekarskim u Corny Baby6. Za wikt, opierunek i dach nad głową, diabeł udostępnił Corny Babie sprzęt i recepturę na destylaty. Podobno w Zwierniku jeszcze żyją tacy, co ich kosztowali. Podobno smakować - nie smakowały, ale nieźle poniewierały. Ponoć z tych receptur ludzie w Zwierniku korzystają do dziś. Doświadczeni w tym rzemiośle twierdzą, że jak się szklaneczkę tego specjału wypije w jeden dzień, to na drugi wieczorem jeszcze 0,9 promila wykaże.
W Szynwałdzie miejsce gdzie diabeł pędził samogon, nazwano Corny Dół.
Piotr Zięba
- Przykopa – strumień.
- Paciara – zacier.
- Ozóg – drążek drewniany do rozgrzebywania żaru w piecu chlebowym.
- Pogrzybac – narzędzie w postaci metalowego pręta, zagiętego na końcu, służące do czyszczenia pieca.
- Buki – miejsce w Szynwałdzie, w pobliżu Mickówek.
- Corno Baba – nazwa meliny w Zwierniku.